czwartek, 7 sierpnia 2014

Życiowe i sentymentalne

Cześć!
Ostatnio, nudząc się niemiłosiernie w samotny deszczowy wieczór i mając ochotę wyłącznie na nic-nie-robienie, postanowiłam jednak coś ze sobą zrobić. Otworzyłam więc laptopa i poszukałam ciekawego filmu który mógłby umilić mi wieczór. Jednocześnie chciałam, żeby oderwał mnie od myśli dnia codziennego i pozwolił na chwilę zapomnieć o całym świcie. Olaboga! Ileż tego w internecie było! Ale tak to już jest, że jak czegoś jest za dużo, to potem nie można się zdecydować. "Ten nie, bo za nudny", "ten nie, bo za stary", "ten nie, bo nie lubię pana X!". Jakie to szczęście dla mojego otoczenia, że byłam sama, bo mało kto mógłby przy mnie wytrzymać kiedy wybieram cokolwiek - swoją drogą, ponoć na zakupach jestem nie do zniesienia :D. Człowiek może zwątpić w ludzką wolną wolę, kiedy z każdej strony kuszą reklamami! :D

Ale wracając do tematu. Dla mnie kluczowe znaczenie ma... tytuł. Ludzie się ze mnie śmieją  i gadają: "Kobieto..." i chyba wszystko jasne :D Ale co ma mnie zachęcić jak nie pierwsze wrażenie? A pierwsze wrażenie - jeśli chodzi o filmy - pada z reguły na tytuł albo plakat/ulotkę. Prawda? :) Więc nie wiem, o co "im wszystkim chodzi" :)
Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka, bo może to działać też w drugą stronę - ja jednak piszę o swoich odczuciach.

Kiedy przebrnęłam już przez busz informacji i opisów filmów i dziesiątki "zobacz to, bo to jest fajne", wybór padł na <a>"Czas na miłość"</a>.

Wklejam zwiastun, żeby wam zobrazować co w trawie piszczy. :)


Z początku zabawne perypetie młodych, aż do zakończenia, które może być dobrym morałem, żeby zastanowić się nad swoim życiem i przemijaniem. Wzruszający film, który poruszy niejednego widza.

U mnie miał to być film na jeden wieczór, ale przekaz tego filmu dalej ze mną jest. I chyba taki był tego cel - brawa dla producentów.

Niejednemu - znudzonemu życiem - człowiekowi potrafili umilić wieczór - polecam więc tym, którzy mają chandrę, albo potocznego "doła". Producenci dołożyli wszelkich starań, żeby was z niego wyciągnąć :) Jestem pewna, że myślenie chociaż części z Was zmieni się po obejrzeniu dzieła. Doskonale ukazane są wady i zalety życia oraz to, że nie wszystko musi być idealne - bo nie o to w życiu chodzi.

Ogólnie, wrażenia w trakcie filmu opisałabym jako bardzo pozytywne, co w dużej mierze spowodowane jest pozytywnym klimatem. Sympatyczne twarzyczki głównych aktorów, w których wcielili się Domhnall Gleeson oraz Rachel McAdams znacznie dodały kunsztu całemu filmowi.

Reżyser - Richard Curtis - znacznie wpłynął na moje uczucia, bo film potrafił mnie rozbawić, ale były też momenty, w których poleciała łezka. Nie był więc to tani film, w którym producent tylko "odbębnił" swoją robotę i poszedł spać :) Polubiłam Pana Reżysera i na pewno nie był to ostatni film jego autorstwa, który obejrzałam. Niezły jegomość z niego musi być :D

Jeśli chodzi o muzykę to jedna trafiła już do moich ulubieńców! :)




Wiem, że piosenka nie grzeszy energia, ale zdecydowanie podbiła mój gust. Czasami lubię posłuchać takich smutasów :D

Jak dla mnie, to film zaplusował sobie również tym, że udało mi się na nim nie zasnąć. :P

Oglądaliście? Jeśli tak, to co sądzicie o filmie, aktorach, muzyce i przesłaniu? Polecacie? :)

Miłego wieczoru!
Buziaki:)